czwartek, 2 stycznia 2014

ZAWIESZONY

Bez zbędnych ceregieli blog zostaje jak nazwa posta wskazuje zawieszony, na czas bliżej nieokreślony. Przepraszam

niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 6

- Nie krzycz - szepnęła zaciskając powieki i zatykając uszy rękoma. Ponownie chowając głowę w kolana przybrała bezpieczną dla niej 'pozę'. Jej drobnym ciałem wstrząsnął ciszy szloch odbijający się w czterech ścianach.
Gdy dokładniej przyjrzałam się dziewczynie mogłam śmiało stwierdzić, że nie jadła od dłuższego czasu. Skórę miała delikatnie wyblakłą jednak nadal zdrowszą niż moja. Po pewnym czasie brunetka położyła się na podłodze przyjmując pozycję embrionalną, identyczną do tej, którą sama stosuję podczas każdego wybuchu złości Harry'ego nieudolnie starałam się uniknąć ciosów padających w moją stronę. Ostrożnie usiadłam na podłodze i przyjęłam podobne ułożenie ciała do dziewczyny. Pamiętam, z programu oglądanego w wakacje, że aby przekonać do siebie dziecko z autyzmem trzeba zachowywać się jak ono. Nie wiem co mnie pokierowało by wypróbować tą metodę na dziewczynie, ale nie mam nic do stracenia.
Cisza wokół przerywana była naszymi krótkimi oddechami i jej pociągnięciami nosem. Panująca atmosfera była bardzo kojąca, że moje powieki bezwładnie zaczęły opadać w dół. Od dawna nie zaznałam takiego błogiego spokoju. Ostatnie miesiące były wypełnione strachem i goryczą do rodziny. Nadal miałam żal do rodzicielki jak i do Andrew'a, że nikt nie starał się mnie odnaleźć. Ha! Oni nawet nie zaczęli mnie szukać.
Zanim na dobre odpłynęłam do krainy snów usłyszałam cichy szmer gdzieś obok, a może po drugiej stronie pokoju? W tym momencie byłam zupełnie obojętna na wszystko znajdujące się w moim otoczeniu..

~*~

- Afra! - gardłowy krzyk wyrwał mnie z krainy spokoju sprowadzając brutalnie na ziemię. Poderwałam się w górę ignorując nieprzyjemne strzykanie w kościach. Przetarłam oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Ściany pokryte plakatami przedstawiającymi członków zespołów takich jak The Beatels, The Rolling StonesPrzy niej stało drewniane biurko ozdobione naklejkami z komiksowymi postaciami. Na nim stało zdjęcie, które widziałam również w korytarzu. Mała dziewczynka przytulająca chłopca z loczkami na głowie, który prawdopodobnie spadł z roweru leżącego w tle. Przeciwległa ściana również, nie została oszczędzona. Mieszkaniec tego pokoju chyba uwielbia rysować. Płócienne malowidła przedstawiające palące się ludzkie ciała, bądź istoty wyposażone w diabelskie rogi i ogony. Jednym słowem - horror. Nigdy nie zasnęłabym tutaj ze świadomością, iż te wszystkie potwory patrzą na mnie i w każdej chwili mogą zaatakować. Ukłucie strachu w sercu pozwoliło mi oderwać wzrok od rysunków. Dopiero teraz zorientowałam się, że siedzę na łóżku przykryta do pasa zieloną kołdrą w małe różowe motylki. Przyjemnie drażniący zapach lawendy przywoływał obrazy mojej własnej sypialni. Przed oczami stanął mi obraz budzącej mnie co rano mamy, oznajmiającej, że śniadanie czeka na stole w kuchni. Zdecydowanie nie doceniałam tego co miałam.
- Afra! - ponowne nawoływanie mojego imienia. Tym razem byłam pewna, że głos należał do Harry'ego. W mistrzowskim tempie pościeliłam łóżko, by nie wzbudzić, żadnych podejrzeń. Ostatni raz pogładziłam miękką pościel gdy usłyszałam głośne chrząknięcie. Podskoczyłam ze strachu co wywołało śmiech chłopaka opartego o framugę drzwi. Spuściłam wzrok na swoje bose stopy starając się ukryć rumiane policzki. Bawiłam się końcówkami włosów nie podnosząc głowy. Nie mam pojęcia ile tak staliśmy.
- Co to jest? - brunet zmrużył gniewnie oczy powoli idąc w moją stronę. Głośno przełknęłam ślinę mając nadzieję, że tym razem obejdzie się bez rękoczynów. Zacisnęłam powieki szykując się na uderzenie, które nie nastąpiło. Odetchnęłam z ulgą równocześnie odwracając się by zlokalizować położenie Harry'ego. Stał przy biurku trzymając zdjęcie jego i jego siostry. Usta miał wykrzywione w śmiesznym grymasie, a brwi zmarszczone tak, że pomiędzy nimi tworzyły się dwie pionowe zmarszczki. Z takim wyrazem twarzy nie wyglądał jak groźny zabójca - psychopata, a całkiem uroczy i na pewno przystojny nastolatek. 
- Nie byłem takim beksą. To było zwyczajnie ukartowane - burknął pokazując mi owy obrazek, który znałam już na pamięć. 
- Oczywiście - zaśmiałam się. Mimo luźnej atmosfery nie odważyłam się spojrzeć mu w oczy. 
- Masz śliczny śmiech - powiedział bez zastanowienia mierząc moją postać kojącym wzrokiem - Znaczy.. Ten.. Marta chce poznać moją dziewczynę - szybko zmienił temat nerwowo drapiąc się po karku - wybierz coś z szafy, przebierz się, wykąp i zejdź na dół udawać zakochaną we mnie - odparł i wyszedł wcześniej zamykając drzwi. Na drżących nogach weszłam do jasno oświetlonej łazienki. Spojrzałam w swoje odbicie i zamarłam. Czerwone policzki, rozmarzone oczy i zbłąkany uśmiech na twarzy. Ostatnim razem wyglądałam tak po randce z Andew'em..
Nie Afra.. Tylko się nie zakochuj..


Wybaczcie, że tak krótko, ale mój telefon coś szwankować zaczyna i usunął poprzednią bardziej rozbudowaną wersję  :(
Następny rozdział będzie dłuższy i przysięgam, że będzie się działo!

Jeśli uda Wam się zostawić 20 komentarzy rozdział pojawi się nawet w piątek wieczorem!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 5

- Wesołych Świąt Sara - powiedziałam patrząc na dziewczynę siedzącą na przeciwko mnie. Włosy miała spięte w ślicznego koczka z którego pojedyńcze kosmyki opadały jej na czoło. Wychudzone ciało okryte prostą granatową sukienką idealnie podkreślało trupią biel skóry. Mimo sprzyjających warunków pełne usta pokryte czerwoną szminką wykrzywione były w minimalnym uśmiechu, który na dźwięk moich słów znacznie się poszerzył.
- Nawzajem - szepnęła uważnie przyglądając się mojej twarzy - Wyglądasz bardzo ładnie - powiedziała głośniej. Wyciągnęła rękę przed siebie niepewnie dotykając mojego policzka. Syknęłam z bólu jaki spowodował jej nieznaczny gest.
- Nie kłam. Wyglądam strasznie i każdy to wie - prychnęłam wstając z łóżka na którym siedziałyśmy. Nie interesowało mnie to, że strąciłam dwa opłatki, które cudem przemycił nam Niall narażając swoje życie. Nie interesowało mnie nic poza planem ucieczki z tego piekła. Rudowłosa dziewczyna również podniosła się z posłania i zabierając koc stanęła obok.
- Afra.. Mimo tych wszystkich siniaków i ran, które zrobił ci on - objęła mnie jednym ramieniem uprzednio okrywając nas grubym kawałkiem materiału - nadal jesteś tą samą radosną nastolatką, którą wybrałam nie bez przyczyny - zaśmiała się.
- Dziękuję - powiedziałam ocierając oczy brudnym rękawem marynarki.
- Kochanie! - usłyszałam krzyk Harry'ego, który nie wróżył nic dobrego.
- Sara.. - jęknęłam. Dziewczyna wiedziała co robić bo już nie raz to przerabiałyśmy. Zamknęłam oczy czekając aż zjawa wróci do mojej głowy. Niall nauczył mnie tej sztuczki. Jeśli jestem strasznie przygnębiona samotnością mogę swobodnie zmaterializować Sarę. Pamiętam wesoły śmiech Niall'a gdy udawało mi się odtworzyć tylko nogi rudowłosej. Gdyby nie on poddałabym się już po pierwszym niepowodzeniu. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie jego blond czupryny i wiecznie rumianych policzków. Jest świetnym przyjacielem.
- Zimno masz tu u siebie - ciepły oddech otulił moją szyję powodując dreszcze - chodź ze mną złotko - jego wielka dłoń sunęła wolno po moich ciele aż dotarła do drżącej dłoni którą złapał. Pociągnął mnie w stronę wyjścia z pokoju, który miałam wraz z nim opuścić. Niepewnie przekroczyłam próg i stanęłam na pierwszym stopniu schodów prowadzących na górę. Od paru miesięcy poruszałam się po zaledwie szesnastu metrach kwadratowych szarej piwnicy. Chłopak widząc moją niepewną minę chwycił mnie za ramiona zmuszając do pójścia za nim. Harry zaprowadził mnie do salonu, który zagracony był tysiącem kartonów i porozrzucanych ubrań. Spod sterty wszystkich niepotrzebnych rzeczy wyłaniał się kawałek białej kanapy w czerwone groszki. Pod ścianą, na czarnej komodzie stał pokaźnych rozmiarów telewizor, a ego samego koloru meblościanka dopełniała całość.
- Siadaj - rozkazał zabierając szare spodnie tym samym robiąc mi miejsce - Niedaleko, bo po drugiej stronie lasu mieszka bardzo miła starsza pani. Ma na imię Marta i jest dla mnie jak matka. W tym roku postanowiłem zaprosić ją do siebie na Wigilię - powiedział stojąc przede mną prosty jak struna.
- Ha.. Znaczy Panie Styles, co ja mam z tym wspólnego? - powiedziałam nerwowo bawiąc się swoimi chudymi palcami. Jego osoba sama w sobie mnie przerażała, ale i onieśmielała. Świadomość, że w każdej chwili może wziąć niewielki zamach i wymierzyć cios, który tak jak poprzedni pozostawi po sobie fioletowy ślad w postaci siniaka ściskała mi gardło nie pozwalając wypowiedzieć ani słowa. Jednak raz na parę tygodni udaje mi się usłyszeć jego dźwięczny śmiech, który potrafi poruszyć moje serce dając chwilowy spokój. Niall opowiadał, że Harry wcale nie jest taki zły jakby się mogło wydawać. Podobno dopiero po śmierci Gemmy - swojej siostry zamknął się w sobie. Bardzo chciałabym dowiedzieć się na ten temat więcej, niestety nawet blondyn nie zna szczegółów.
- Idiotka - mruknął pod nosem. Taka głupia obelga, a moja samoocena sięgnęła dna - Twoim zadaniem jest posprzątanie domu kiedy ja będę u Horana - powiedział zakładając buty wyciągnięte z kartonu stojącego obok - Zapomniałbym..Mam nadzieję, że takie dziwadło umie też coś ugotować - zaśmiał się ze swojego zabawnego komentarza na mój temat i wyszedł trzaskając drzwiami. Nawet nie zamknął ich na klucz..
- Kochana obie dobrze wiemy, że nie masz zamiaru uciekać. Strach jest silniejszy nawet od miłości. Uwierz mi - Sara zaraz po wyjściu chłopaka uwolniła moje ciało i stanęła przede mną tak jak mój dręczyciel. Parodiowała każdy jego ruch wprawiając mnie w niemałe rozbawienie. Kompletnie nie potrafię pojąć dlaczego od początku nie dogadywałyśmy się tak dobrze. Dopiero Niall uświadomił nam, że Sara bez Afry nie istnieje, a Afra bez Sary jest zwykłym człowiekiem.
- Czas zabrać się do roboty! - krzyknęłam pełna entuzjazmu. Cieszyło mnie, że nie ma w domu Harry'ego, że wypuścił mnie z piwnicy, i że może uda mi się podkraść trochę jedzenia. Święta to faktycznie czas cudów - Ty sprzątniesz salon i korytarz, a ja zajmę się piętrem, dobrze? - gdy moja propozycja spotkała się z aprobatą Rudej powędrowałam na górę. Cała ściana przy schodach była ozdobiona milionem fotografii przedstawiających uśmiechniętego chłopca w loczkach i nieco starszą brunetkę. Zaśmiałam się w duchu gdy na jednym ze zdjęć młodsza, ale i pogodniejsza wersja Harry'ego cała umazana była lodami truskawkowymi, które mimo to nie potrafiły zakryć wielkiego uśmiechu i jednej szczerby po utracie przedniego mleczaka. Pierwszym celem była sypialnia Styles'a. Na drzwiach znajdowała się plakietka "Jestem Harry - pies na baby" co mnie nie zdziwiło. Ten chory człowiek rzeczywiście coś w sobie miał, że żadna dziewczyna nie potrafiła mu się oprzeć. Trzy razy w tygodniu przywozi tutaj swoją nową zdobycz i uprawia z nią bardzo głośny sex. Ja rozumiem, że chce zaspokoić swoje potrzeby, ale nie może wyciszyć ścian? Siedząc w piwnicy słyszę najmniejszy jęk bądź westchnienie. Czysta paranoja.
- Jesteś zazdrosna. Przyznaj, że chciałabyś być na ich miejscu - odezwało się moje alter ego.
- Jak nie Sara to drugie ja. Czy nie mogę mieć wolnych myśli? - powiedziałam sama do siebie zupełnie ignorując podrzuconą sugestię. Powoli położyłam rękę na klamce i już miałam pociągnąć ją w dół by drzwi się otworzyły, gdy w domu rozległ się alarm. Panika ogarnęła moje ciało dlatego stałam wmurowana w ziemię nie mogąc się ruszyć. Co jeśli wybuchł pożar i zaraz wszystko spłonie wraz ze mną? Tak! To pewnie wszystko plan tego pieprzonego wariata. Wyszedł pod pretekstem spotkania, a gdy tylko uśpił moją czujność podpalił dom z zamiarem uśmiercenia mnie. Duch Gemmy uratował mnie od rozstrzelania, ale od żywiołu mnie nie uchroni.
- Afra żyjesz? - zapytała pojawiająca się znikąd Sara - dziewczyno jesteś strasznie blada, coś się stało? - kiwnęłam głową twierdząco dalej pozostając w bezruchu - ten alarm to moja wina. Chciałam rozpalić w kominku, ale dym z zapałki uruchomił czujniki przeciwpożarowe. Teraz na dole jest strasznie mokro - wytłumaczyła patrząc na mnie ze skruchą w oczach. Odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że to nie zamach Styles'a, a zwykła pomyłka.
- Wracaj do pracy - mruknęłam ostatecznie rezygnując ze sprzątania pokoju chłopaka. Na korytarzu znajdowała się jeszcze para drzwi. Jedne prowadzące do łazienki, która była stosunkowo czysta. Wystarczyło poukładać damskie kosmetyki, które jakimś cudem znajdowały się w domu zamieszkałym przez jednego mężczyznę. Swoją drogą ciekawe ile Harry ma lat.
- Skończyłaś? - krzyk rudowłosej rozniósł się echem.
- Jeszcze jeden pokój! Pewnie jakaś graciarnia, szybko pójdzie! - odpowiedziałam dość głośno by mnie usłyszała.
Gdy otworzyłam drzwi do ostatniego z pomieszczeń nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. W kącie skulona, siedziała dziewczyna na oko parę lat starsza ode mnie. Czarne legginsy opinające zgrabne nogi, szara bluza nałożona na białą koszulkę i brązowe włosy opadające falami na ramiona. Nie widziałam jej twarzy gdyż ukrytą ją miała w swoich kolanach. Wyglądała na przestraszoną, lub.. zagubioną. Zakryłam dłonią usta by nie wydać z siebie krzyku.
- Boże.. - szepnęłam nadal będąc w szoku. Niestety nie przemyślałam swojego czynu gdyż brunetka od razu podniosła głowę wlepiając we mnie swoje rażąco białe tęczówki..


Wiem strasznie nawaliłam.. Takiej długiej nieobecności niczym nie umiem usprawiedliwić.. Po prostu bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że wybaczycie mi również fakt, iż nie komentuję Waszych blogów. Telefon mi się zresetował co wiąże się z utratą wszystkich zapisanych linków dlatego zostawcie adresy swoich stron pod komentarzami.
Rozdział jest pisany na szybko dlatego rewelacji nie ma.


A teraz bardziej oficjalnie - z okazji jutrzejszych Świąt chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia! Oby Wam uśmiech nigdy nie schodził z twarzy!

PS od dnia dzisiejszego zaczynam dodawać rozdziały systematycznie. Nowe notki będą pojawiać się w każdy weekend! (sobota, lub niedziela to zależy od mojej mamy, która zabiera mi komputer)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Uwaga!!

Cześć mam na imię Karolina i jestem kuzynką Afry. Nie piszę tutaj bez powodu, gdyż moja kochana kuzynaczka ma dość spore 'problemy rodzinne' i nie ma dosłownie nawet sekundy by coś dla Was naskrobać. Jednak powiem w sekrecie, że next powinien pojawić się w weekend :)
Do tego czasu zróbmy przyjemność Afrze i komentujmy jej poprzedni post! Niech wie że ma w nas wsparcie. Anonimy także mogą zostawić swoją opinię.
Pozdrawiam Karolina ;*

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 4

- Od teraz to twój nowy dom - powiedział Harry i zamknął drewniane drzwi. Potem usłyszałam nieprzyjemny zgrzyt zamka. Zostałam uwięziona w domu seryjnego mordercy i, o ironio moją prywatną celą więzienną jest piwnica. Jednak nie taka zwyczajna. Miałam małe okienko, które dostarczało tyle światła co kot napłakał. Nie było szans na ucieczkę przez nie. Moja głowa jest od niego większa. Po prawej stronie stało dwuosobowe łóżko z szarą pościelą, na której znajdowały się plamy czegoś czerwonego. Obstawiam krew. Na przeciwległej ścianie wisiał stary dywan przybity gwoździami. Chyba mogło być gorzej..
- Jeszcze jedno - wszedł bez pytania chłopak. Był ubrany jedynie w spodnie dresowe. Nie przypuszczałabym, że Harry ma tyle tatuaży. Cała klatka piersiowa była pokryta najprzeróżniejszymi obrazkami. Najwięcej uwagi skupiłam na czarnym motylu po środku brzucha. Wydawał się kompletnym odzwierciedleniem bruneta. Delikatność i wrażliwość ukryte bardzo głęboko, straszne wzory na skrzydłach to nic innego jak maska, która ma za zadanie ukryć wszystkie słabości.
- Możesz mnie nie pożerać wzrokiem? - zapytał jakby znudzony zaistniałą sytuacją.
- Możesz nie wchodzić tutaj bez jakiegoś znaku czy coś? Fajnie by było gdybyś zastosował pukanie - odpyskowałam ignorując rumieńce na policzkach.
- Ponieważ? - wymruczał zbliżając się powoli. Jego źrenice były powiększone, a zieleń oczu stała się bardziej wyrazista.
- Gdybym stała nago, a ty byś wszedł? - jęknęłam czując napływającą falę podniecenia.
- Prawdopodobnie wykorzystałbym sytuację - wyszeptał zahaczając o płatek mojego ucha.
- To naruszanie przestrzeni osobistej! - pisnęłam spanikowana.
- Kotku, od dzisiaj jesteś moją własnością - jego duża dłoń spoczęła na moim zaróżowionym policzku. Przyjemne ciepło rozeszło się w okolicach brzucha - mogę robić z tobą co tylko zechcę - powiedział kusząco. Bez zastanowienia wpiłam się w jego pełne usta rozkoszując się ich słodkim smakiem. Przeklinając w duchu brak większej pojemności płuc oderwałam się od Harry'ego ciężko dysząc. Na jego twarzy zawitał pogardliwy uśmiech. Chłopak podniósł rękę na wysokości moich bioder i wymierzył cios, pod którego wpływem zgięłam się w pół. Ból był niewyobrażalnie wielki. Nawet Andrew nie miał tyle siły co Harry. Do oczu napłynęły mi łzy. Jak mogłam być taka głupia? Przecież powinnam wiedzieć jakie będą skutki takiego zachowania.
- Pamiętaj myszko, ja mogę wszystko, a ty? Zupełnie nic - powiedział po czym wyszedł z tego prymitywnego pokoju. Normując swój oddech usiałam na poplamionej pościeli, która po tym wszystkim co mnie dzisiaj spotkało nie była taka zła. W mojej głowie pojawiło się tylko jedno pytanie - Dlaczego nigdy nie słucham mamy? Przecież jako mała dziewczynka dostałam wyraźny zakaz rozmawiania z nieznajomymi. Jednak nie, Afra zawsze robi co chce! Jestem na siebie zła. Tylko puste laski potrafią zauroczyć się w nieziemskich loczkach psychopatycznego Harry'ego i jego zielonych oczach. Na dodatek te zazwyczaj utlenione blondi dają się przystojniakom zabrać do domu. Idiotyzm..
Skarbie jesteś jedną z nich wiesz o tym prawda?
- Tak Sara wiem! Szczerze? Jest mi z tego powodu cholernie głupio - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie płacz.. powiedziała cicho dziewczyna. Dopiero teraz poczułam słoną ciecz spływającą po policzkach.
- Dlaczego? Myślałam, że moje cierpienie sprawia ci radość - prychnęłam.
To nie tak Afra.. Kiedyś się tego dowiesz, obiecuję
- Dobrze, że mam się przynajmniej do kogo odezwać - mruknęłam pod nosem. W pomieszczeniu zaczęło robić się stopniowo ciemno dlatego postanowiłam położyć się spać. Wślizgnęłam się pod cienką kołdrę i kładąc głowę na płaskiej poduszce oddałam się przemyśleniom. Jednak jedna rzecz nie pozwalała mi zasnąć. Mianowicie straszny smród materaca. Trochę jakby coś tam zdechło. Na samą myśl o śmierci wzdrygnęłam się wyskakując z łóżka.
Zerwij ten dywan ze ściany i śpij na nim, nie będzie ci zimno poradziła mi Sara, gdy układałam się za podłodze. Po wielu morderczych próbach udało mi się zdjąć materiał i ułożyć go na betonowym podłożu. Sara miała rację, jest znacznie wygodniej..

~*~

- Koniecznie musisz pokazać mi tą dziewczynę - usłyszałam męski głos, który wybudził mnie ze snu.
- Czemu jestem w koszulce i majtkach? - zapytałam samą siebie. Przecież dokładnie pamiętam jak ubrana szłam spać. Harry na pewno tego nie zrobił. Prawda..?
Ja to zrobiłam oznajmiła Sara.
- Jakim cudem?! - krzyknęłam zła. Szybko wstałam z posłania i w pośpiechu zaczęłam naciągać spodnie. Gdy gwałtownie stanęłam na nogi nieprzyjmny ucisk w brzuchu dał o sobie znać. Niepewnie podniosłam czarną bokserkę i zszokowana zastygłam w bezruchu. Niepewnie dotknęłam fioletowego siniaka jednak szybko pożałowałam tej decyzji. Syknęłam przeciągle i natychmiast zasłoniłam gołą skórę. 
To nie ja twardo zaprzeczyła Sara.
- Wiem, wiem - mruknęłam - to ten pieprzony psychopata. Podniosłam poduszkę i kołdrę z podłogi i z powrotem położyłam je na śmierdzącym łóżku. Dywan zwinęłam w rulon i ustawiłam w kącie pokoju.
- Proszę Afra, ucieknijmy stąd - błagalny głos mojej współlokatorki odbił się echem po pokoju.
- Ile razy mam ci do cholery powtarzać, że masz nie odzywać się na głos?! - krzyknęłam wpadając w furię. Złość przejęła kontrolę nad moim ciałem. Wbiłam sobie paznokcie w skórę powodując przyjemne szczypanie. W tym momencie ból dawał mi ukojenie. Odruchowo machnęłam ręką w stronę okna, które z głośnym trzaskiem rozbiło się na kawałki. Przerażona tym czego właśnie dokonałam upadłam na kolana zanosząc się płaczem. Harry miał rację. Jestem potworem.
- Stary nie mówiłeś, że ona jest tak silna - cichy szept nieznajomego chłopaka stojącego w drzwiach u boku bruneta szczerze mnie zaciekawił. Jego głos był przeciwieństwem głosu tego intruza. Był łagodny i ani trochę straszny. Odwróciłam się w tamtym kierunku i zaczęłam przyglądać się nowemu. Był blondynem o chyba niebieskich oczach. Na jego ramionach znajdowało się wiele tatuaży. Harry z pewnością miał ich mniej. Dopełnieniem jego punk'owej stylówki były tunele w uszach. Mimo załzawionych oczu potrafiłam dostrzec każdy szczegół choćby nawet to, że gdy spojrzał mi w oczy jego prawy kącik ust delikatnie uniósł się ku górze.
- Sam tego nie wiedziałem - wzruszył ramionami brunet - ale coś w niej jest skoro Gemma ją wybrała - kto mnie wybrał? Kim jest ta nie znajoma laska, której imię słyszę już po raz drugi lub trzeci? Myśląc nie przestawałam patrzeć w te niebieskie hipnotyzujące oczy. Nagle coś w nich zauważyłam. Straszna postać, która była odzwierciedleniem moich wszystkich lęków ni stąd ni zowąd pojawiła się w czarnych jak smoła źrenicach. Nie panikuj. On jest jednym z nas. Stara cię do siebie zniechęcić, ale może coś wiedzieć. szepnęła konspiracyjnie Sara.
- Ugh! Serio? - krzyknęłam - innych zabijasz! Mnie więzisz, to dlaczego on - wskazałam palcem na blondyna - ma być twoim przyjacielem? - czułam do niego odrazę. Traktuje wszystkich z wyższością. Nawet jego kumpel grzecznie siedzi w cieniu chociaż w głębi duszy mam nadzieję, że się mylę. Skoro koledze Harry'ego udało się przeżyć to może i ja mam szansę.
- A dlaczego miałby mim nie być? - wyraźnie zaakcentował ostatnie słowa. Jestem pewna, że z chęcią teraz wydrapałby mi oczy lub zabił z premedytacją tylko dlatego, że podniosłam na niego głos.
- Może dlatego, że.. - nie dane mi było skończyć gdyż blond włosy chłopak zamknął mi usta pocałunkiem. Owszem było mi bardzo przyjemnie szczególnie, że od wczoraj nikt nie okazał mi żadnych czułości do których przywykłam, jednak czułam jakbym całowała brata.
- To ja wam Niall nie przeszkadzam. Baw się dobrze - prychnął arogancko Harry i wyszedł z pokoju. Oderwałam się od chłopaka z trudem łapiąc powietrze.
- Kim ty do cholery jesteś? - wydałam niemy pisk. Blondyn zaśmiał się dźwięcznie siadając na podłodze. Powtórzyłam jego ruchy krzyżując nogi usadawiając się w najwygodniejszej pozycji.
- Jestem Niall i owszem jestem taki jak ty i Sara - powiedział ostrożnie dobierając każde słowo. Zdziwiona zachłysnęłam się powietrzem wywołując u mojego towarzysza cichy chichot.
- Jak ty to..? - wykrztusiłam z siebie wreszcie. Jak to możliwe, że przy blondynie się czuję się w miarę bezpiecznie i dobrze. Jednak za każdym razem powracał do mnie obraz zmartwionego Harry'ego wtedy w parku. Był zupełnie inny. Gdyby nie Andrew na pewno nie byłoby mnie tutaj. Andrew! Oby mu nic nie było. Wrócił do domu cały i zdrowy? Martwi się o mnie? Dopiero głośne chrząknięcie chłopaka przywróciło mnie do brutalnej rzeczywistości. Niall przybrał poważny wyraz twarzy i dopiero gdy dzieliły nas jakieś dwa centymetry powiedział:
- Czytam ci w myślach Afra..


Strasznie wszystkich przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale strasznie dużo się u mnie działo. Moja babcia jest w szpitalu i strasznie chciałam spędzić z nią trochę czasu. Wybaczcie :)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jeszcze jedna sprawa. Jak na razie nie mogę zmienić tła, bo nie mam na to zwyczajnie czasu i jestem na kompie nielegalnie xd Obiecuję, że w weekend to naprawię ;*

środa, 20 listopada 2013

Ogłoszenie

Cześć kochani!
Przybywam z małym ogłoszeniem, które dotyczy nowego rozdziału. Mój przecudowny tatuś spierdzielił mi ruter podczas podłączania i nie mam w domu internetu ;c jestem tu tylko i wyłącznie dzięki dobroci mojej BFF.
W piątek z rana przychodzi gościu z vectry i naprawi to co trzeba dlatego Rozdział 4 pojawi się wieczorem tego samego dnia.
Wybacznie, ale to niezależne ode mnie..

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 3

- Wymagasz ode mnie zbyt wiele - wyszeptałam na skraju załamania. Założę się, że wyraz mojej twarzy nie był przyjemny dla oka. Usta wykrzywione w grymasie, oczy prawie wypadające z orbit i kropelki potu spływające po skroniach. Czułam na skórze jego palący wzrok, który znacznie ograniczał moje oddychanie. Wszystko, dosłownie wszystko mnie rozpraszało.
- Rozumiem przez to, że lubisz to kim jesteś - ten przeklęty uśmiech nie wyrażający nic poza zwykłą odrazą do mojej osoby jest ostatnią rzeczą jaką chciałabym zobaczyć przed śmiercią. Zamknęłam oczy, wyostrzając moje pozostałe zmysły.
 Schowałam twarz w dłonie, by brunet nie widział pierwszych łez wydostających się spod powiek. Panika ogarniająca mnie gdy usłyszałam, że chłopak ładuje magazynek pistoletu i oddaje jeden próbny strzał w niebo była nie do opisania. Spłoszone ptaki opuściły swoje gniazda i poszybowały daleko stąd. Mój umysł błagał bym rozwinęła skrzydła, których nie miałam i poleciała razem z nimi zostawiając w oddali tego pieprzonego mordercę.
Afra jeśli teraz nie uciekniesz zabijesz nas obie! Błagam bierz nogi za pas i zwiewaj w głąb lasu. Zgubisz go, tylko uwierz w siebie..
Pierwszy raz głos Sary był taki.. miły. Mimo, że nie zawsze się dogadujemy postanowiłam wziąć sobie jej radę do serca.
- Wiem - powiedziałam pewnie. Zaskoczenie chłopaka było tak ogromne, że miałam ochotę zachichotać. Wyglądał całkiem uroczo.. Uroczo jak na bandytę - oprzytomniałam.
- Co? - zachłysnął się powietrzem.
- Udowodnię ci, że nie chcę tego czegoś w sobie. Tylko się odwróć, muszę zdjąć bluzkę. To trochę krępujące - oblałam się rumieńcem. Chłopak zmrużył oczy bacznie mi się przyglądając. Jednak powoli odwrócił się na pięcie.
- Masz 20 sekund - rzucił chłodno - jeden, dwa..
To twoja szansa! Cicho schodziłam po stopniach. W tym momencie nawet najmniejszy szmer mógł być dla mnie końcem życia. Gdy wreszcie dotknęłam stopą ziemi pędem puściłam się w stronę lasu. Byłam już dobre pięćdziesiąt metrów od domku kiedy usłyszałam przeraźliwy krzyk rozdzierający panującą ciszę.
Serce wystukiwało niespokojny rytm ciągle nadając rosnącego tępa moim krokom. Po chwili dotarłam na małą polanę. To co tam zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach.
Wszystkie otaczające drzewa były w zaschniętej już krwi, a wokół nich leżały zużyte naboje charakterystyczne dla broni Harry'ego. Nieudolnie starałam się oszacować ile ludzi musiało tu zginąć, jednak strach uniemożliwiał mi wszelkie obliczenia. To straszne, że jedynie przez czysty przypadek i wolną wolę demonów ginie tyle niewinnych istot. Założę się, że ponad połowa z nich nigdy nie poznała historii swojego 'współlokatora'. Ja również będę należeć do tych osób.
- Nie wiem czemu, ale każdy z was ucieka w to samo miejsce - usłyszałam cichy pomruk tuż przy uchu. Odskoczyłam z głośnym piskiem i wylądowałam na ziemi. Złapałam się za serce starając się przywrócić mu normalne tępo co rozbawiło chłopaka.
- Jesteś dość ładna dlatego pozwolę ci wybrać, przy którym drzewie..
- Dostanę kulką w głowę - dokończyłam. Harry podszedł tak blisko, że miałam jego kolana na wysokości swoich oczu. Wstałam powoli otrzepując jeansy, które o ironio porwały się w dość strategicznym miejscu. Nikt nie chciały stać przed psycholem w rozdartych na tyłku spodniach. Z resztkami godności zdjęłam marynarkę przewiązując ją w pasie. Harry z powagą obserwował każdy mój ruch. Po skończonej akcji "ukryć dziurę" jakkolwiek to zabrzmiało, zaczęłam rozglądać się dookoła w poszukiwaniu dobrego kawałka drewna, który miałby być świadkiem kolejnego morderstwa. Moją uwagę przykuł stary dąb, jego obecność tutaj była dziwna bo znajdowaliśmy się w lesie iglastym.
- To - wskazałam na obiekt mojego zainteresowania. Z determinacją wdrapałam się na małą górkę i stanęłam opierając się plecami o korę.
Pomóż mi.. cichy, dziewczęcy głos odbił się echem w mojej głowie. Najdziwniejsze było to, że Sara nie miała takiej barwy.
- Nie ma mowy! Wybierz inne - warknął chłopak zaciskając dłonie w pięści.
- Zabijesz mnie tutaj, albo nigdzie - powiedziałam pewna swojego zdania. Westchną z irytacją wyciągając pistolet. 'No to żegnaj piękny świecie' pomyślałam.
- Harry nie rób tego, ona nam pomoże.. - biała mgła wydobywająca się spod ziemi uformowała zarys dziewczyny. Zjawa stanęła przede mną z rozłożonymi ramionami jakby chciała obronić mnie przez wystrzałem. Broń uderzyła o ściółkę wydając przy tym cichy szelest, a sam chłopak ze łzami w oczach upadł na kolana. Jego dolna warga zaczęła gwałtownie drżeć, a ciałem wstrząsnął spazmatyczny szloch. Wbrew wszystkiemu co o nim sądziłam miałam ochotę przyciągnąć go do piersi i tulić tak długo aż się nie uspokoi.
- G-gemma - powiedział dławiąc się słoną cieczą spływającą po jego policzkach. Obserwowałam sytuację z otwartymi ustami. Chłopak, który mi groził, który zabił tyle ludzi kuli się jak potulny szczeniaczek przed garstką parującej wody?
Dziewczyno nie stój jak ciele malowane tylko uciekaj zirytowana Sara odezwała się kompletnie wytrącając mnie z równowagi. Ukryłam się za drzewem i biegiem ruszyłam w zupełnie przeciwną stronę. Małe igiełki pokrywające gałęzie otaczających mnie drzew boleśnie raniły mi stopy i ręce. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jeśli Harry mnie złapie będzie tak rozwścieczony, że już nikt mnie nie uratuje. Nawet Gemma czy jak jej tam.
Mimo adrenaliny buzującej w organizmie, z każdą chwilą odczuwałam coraz większe zmęczenie. Kończyny odmawiały posłuszeństwa wiotczejąc. Nagle pojawiło się przede mną małe białe światełko, które lekko mnie oślepiło.
Afra, nie bój się. Mój brat ci już nic nie zrobi, obiecuję. Tylko błagam pomóż mi.. rozpaczliwe nawoływanie zmusiło mnie do chwili przemyśleń.
- Dajcie mi wszyscy święty spokój! - wrzasnęłam najgłośniej jak umiałam rozpraszając światło machaniem dłoni.
- Nie chciałaś po dobroci to zabawimy się inaczej - powiedział znajomy chrapliwy głos.


Strasznie przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki, ale obiecuję, że następna notka pojawi się za cztery dni czyli we wtorek. Jednak istnieje także możliwość, że komentarzy będzie tyle co pod poprzednim, a rozdział dodam nawet w ten weekend!