niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 6

- Nie krzycz - szepnęła zaciskając powieki i zatykając uszy rękoma. Ponownie chowając głowę w kolana przybrała bezpieczną dla niej 'pozę'. Jej drobnym ciałem wstrząsnął ciszy szloch odbijający się w czterech ścianach.
Gdy dokładniej przyjrzałam się dziewczynie mogłam śmiało stwierdzić, że nie jadła od dłuższego czasu. Skórę miała delikatnie wyblakłą jednak nadal zdrowszą niż moja. Po pewnym czasie brunetka położyła się na podłodze przyjmując pozycję embrionalną, identyczną do tej, którą sama stosuję podczas każdego wybuchu złości Harry'ego nieudolnie starałam się uniknąć ciosów padających w moją stronę. Ostrożnie usiadłam na podłodze i przyjęłam podobne ułożenie ciała do dziewczyny. Pamiętam, z programu oglądanego w wakacje, że aby przekonać do siebie dziecko z autyzmem trzeba zachowywać się jak ono. Nie wiem co mnie pokierowało by wypróbować tą metodę na dziewczynie, ale nie mam nic do stracenia.
Cisza wokół przerywana była naszymi krótkimi oddechami i jej pociągnięciami nosem. Panująca atmosfera była bardzo kojąca, że moje powieki bezwładnie zaczęły opadać w dół. Od dawna nie zaznałam takiego błogiego spokoju. Ostatnie miesiące były wypełnione strachem i goryczą do rodziny. Nadal miałam żal do rodzicielki jak i do Andrew'a, że nikt nie starał się mnie odnaleźć. Ha! Oni nawet nie zaczęli mnie szukać.
Zanim na dobre odpłynęłam do krainy snów usłyszałam cichy szmer gdzieś obok, a może po drugiej stronie pokoju? W tym momencie byłam zupełnie obojętna na wszystko znajdujące się w moim otoczeniu..

~*~

- Afra! - gardłowy krzyk wyrwał mnie z krainy spokoju sprowadzając brutalnie na ziemię. Poderwałam się w górę ignorując nieprzyjemne strzykanie w kościach. Przetarłam oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Ściany pokryte plakatami przedstawiającymi członków zespołów takich jak The Beatels, The Rolling StonesPrzy niej stało drewniane biurko ozdobione naklejkami z komiksowymi postaciami. Na nim stało zdjęcie, które widziałam również w korytarzu. Mała dziewczynka przytulająca chłopca z loczkami na głowie, który prawdopodobnie spadł z roweru leżącego w tle. Przeciwległa ściana również, nie została oszczędzona. Mieszkaniec tego pokoju chyba uwielbia rysować. Płócienne malowidła przedstawiające palące się ludzkie ciała, bądź istoty wyposażone w diabelskie rogi i ogony. Jednym słowem - horror. Nigdy nie zasnęłabym tutaj ze świadomością, iż te wszystkie potwory patrzą na mnie i w każdej chwili mogą zaatakować. Ukłucie strachu w sercu pozwoliło mi oderwać wzrok od rysunków. Dopiero teraz zorientowałam się, że siedzę na łóżku przykryta do pasa zieloną kołdrą w małe różowe motylki. Przyjemnie drażniący zapach lawendy przywoływał obrazy mojej własnej sypialni. Przed oczami stanął mi obraz budzącej mnie co rano mamy, oznajmiającej, że śniadanie czeka na stole w kuchni. Zdecydowanie nie doceniałam tego co miałam.
- Afra! - ponowne nawoływanie mojego imienia. Tym razem byłam pewna, że głos należał do Harry'ego. W mistrzowskim tempie pościeliłam łóżko, by nie wzbudzić, żadnych podejrzeń. Ostatni raz pogładziłam miękką pościel gdy usłyszałam głośne chrząknięcie. Podskoczyłam ze strachu co wywołało śmiech chłopaka opartego o framugę drzwi. Spuściłam wzrok na swoje bose stopy starając się ukryć rumiane policzki. Bawiłam się końcówkami włosów nie podnosząc głowy. Nie mam pojęcia ile tak staliśmy.
- Co to jest? - brunet zmrużył gniewnie oczy powoli idąc w moją stronę. Głośno przełknęłam ślinę mając nadzieję, że tym razem obejdzie się bez rękoczynów. Zacisnęłam powieki szykując się na uderzenie, które nie nastąpiło. Odetchnęłam z ulgą równocześnie odwracając się by zlokalizować położenie Harry'ego. Stał przy biurku trzymając zdjęcie jego i jego siostry. Usta miał wykrzywione w śmiesznym grymasie, a brwi zmarszczone tak, że pomiędzy nimi tworzyły się dwie pionowe zmarszczki. Z takim wyrazem twarzy nie wyglądał jak groźny zabójca - psychopata, a całkiem uroczy i na pewno przystojny nastolatek. 
- Nie byłem takim beksą. To było zwyczajnie ukartowane - burknął pokazując mi owy obrazek, który znałam już na pamięć. 
- Oczywiście - zaśmiałam się. Mimo luźnej atmosfery nie odważyłam się spojrzeć mu w oczy. 
- Masz śliczny śmiech - powiedział bez zastanowienia mierząc moją postać kojącym wzrokiem - Znaczy.. Ten.. Marta chce poznać moją dziewczynę - szybko zmienił temat nerwowo drapiąc się po karku - wybierz coś z szafy, przebierz się, wykąp i zejdź na dół udawać zakochaną we mnie - odparł i wyszedł wcześniej zamykając drzwi. Na drżących nogach weszłam do jasno oświetlonej łazienki. Spojrzałam w swoje odbicie i zamarłam. Czerwone policzki, rozmarzone oczy i zbłąkany uśmiech na twarzy. Ostatnim razem wyglądałam tak po randce z Andew'em..
Nie Afra.. Tylko się nie zakochuj..


Wybaczcie, że tak krótko, ale mój telefon coś szwankować zaczyna i usunął poprzednią bardziej rozbudowaną wersję  :(
Następny rozdział będzie dłuższy i przysięgam, że będzie się działo!

Jeśli uda Wam się zostawić 20 komentarzy rozdział pojawi się nawet w piątek wieczorem!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 5

- Wesołych Świąt Sara - powiedziałam patrząc na dziewczynę siedzącą na przeciwko mnie. Włosy miała spięte w ślicznego koczka z którego pojedyńcze kosmyki opadały jej na czoło. Wychudzone ciało okryte prostą granatową sukienką idealnie podkreślało trupią biel skóry. Mimo sprzyjających warunków pełne usta pokryte czerwoną szminką wykrzywione były w minimalnym uśmiechu, który na dźwięk moich słów znacznie się poszerzył.
- Nawzajem - szepnęła uważnie przyglądając się mojej twarzy - Wyglądasz bardzo ładnie - powiedziała głośniej. Wyciągnęła rękę przed siebie niepewnie dotykając mojego policzka. Syknęłam z bólu jaki spowodował jej nieznaczny gest.
- Nie kłam. Wyglądam strasznie i każdy to wie - prychnęłam wstając z łóżka na którym siedziałyśmy. Nie interesowało mnie to, że strąciłam dwa opłatki, które cudem przemycił nam Niall narażając swoje życie. Nie interesowało mnie nic poza planem ucieczki z tego piekła. Rudowłosa dziewczyna również podniosła się z posłania i zabierając koc stanęła obok.
- Afra.. Mimo tych wszystkich siniaków i ran, które zrobił ci on - objęła mnie jednym ramieniem uprzednio okrywając nas grubym kawałkiem materiału - nadal jesteś tą samą radosną nastolatką, którą wybrałam nie bez przyczyny - zaśmiała się.
- Dziękuję - powiedziałam ocierając oczy brudnym rękawem marynarki.
- Kochanie! - usłyszałam krzyk Harry'ego, który nie wróżył nic dobrego.
- Sara.. - jęknęłam. Dziewczyna wiedziała co robić bo już nie raz to przerabiałyśmy. Zamknęłam oczy czekając aż zjawa wróci do mojej głowy. Niall nauczył mnie tej sztuczki. Jeśli jestem strasznie przygnębiona samotnością mogę swobodnie zmaterializować Sarę. Pamiętam wesoły śmiech Niall'a gdy udawało mi się odtworzyć tylko nogi rudowłosej. Gdyby nie on poddałabym się już po pierwszym niepowodzeniu. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie jego blond czupryny i wiecznie rumianych policzków. Jest świetnym przyjacielem.
- Zimno masz tu u siebie - ciepły oddech otulił moją szyję powodując dreszcze - chodź ze mną złotko - jego wielka dłoń sunęła wolno po moich ciele aż dotarła do drżącej dłoni którą złapał. Pociągnął mnie w stronę wyjścia z pokoju, który miałam wraz z nim opuścić. Niepewnie przekroczyłam próg i stanęłam na pierwszym stopniu schodów prowadzących na górę. Od paru miesięcy poruszałam się po zaledwie szesnastu metrach kwadratowych szarej piwnicy. Chłopak widząc moją niepewną minę chwycił mnie za ramiona zmuszając do pójścia za nim. Harry zaprowadził mnie do salonu, który zagracony był tysiącem kartonów i porozrzucanych ubrań. Spod sterty wszystkich niepotrzebnych rzeczy wyłaniał się kawałek białej kanapy w czerwone groszki. Pod ścianą, na czarnej komodzie stał pokaźnych rozmiarów telewizor, a ego samego koloru meblościanka dopełniała całość.
- Siadaj - rozkazał zabierając szare spodnie tym samym robiąc mi miejsce - Niedaleko, bo po drugiej stronie lasu mieszka bardzo miła starsza pani. Ma na imię Marta i jest dla mnie jak matka. W tym roku postanowiłem zaprosić ją do siebie na Wigilię - powiedział stojąc przede mną prosty jak struna.
- Ha.. Znaczy Panie Styles, co ja mam z tym wspólnego? - powiedziałam nerwowo bawiąc się swoimi chudymi palcami. Jego osoba sama w sobie mnie przerażała, ale i onieśmielała. Świadomość, że w każdej chwili może wziąć niewielki zamach i wymierzyć cios, który tak jak poprzedni pozostawi po sobie fioletowy ślad w postaci siniaka ściskała mi gardło nie pozwalając wypowiedzieć ani słowa. Jednak raz na parę tygodni udaje mi się usłyszeć jego dźwięczny śmiech, który potrafi poruszyć moje serce dając chwilowy spokój. Niall opowiadał, że Harry wcale nie jest taki zły jakby się mogło wydawać. Podobno dopiero po śmierci Gemmy - swojej siostry zamknął się w sobie. Bardzo chciałabym dowiedzieć się na ten temat więcej, niestety nawet blondyn nie zna szczegółów.
- Idiotka - mruknął pod nosem. Taka głupia obelga, a moja samoocena sięgnęła dna - Twoim zadaniem jest posprzątanie domu kiedy ja będę u Horana - powiedział zakładając buty wyciągnięte z kartonu stojącego obok - Zapomniałbym..Mam nadzieję, że takie dziwadło umie też coś ugotować - zaśmiał się ze swojego zabawnego komentarza na mój temat i wyszedł trzaskając drzwiami. Nawet nie zamknął ich na klucz..
- Kochana obie dobrze wiemy, że nie masz zamiaru uciekać. Strach jest silniejszy nawet od miłości. Uwierz mi - Sara zaraz po wyjściu chłopaka uwolniła moje ciało i stanęła przede mną tak jak mój dręczyciel. Parodiowała każdy jego ruch wprawiając mnie w niemałe rozbawienie. Kompletnie nie potrafię pojąć dlaczego od początku nie dogadywałyśmy się tak dobrze. Dopiero Niall uświadomił nam, że Sara bez Afry nie istnieje, a Afra bez Sary jest zwykłym człowiekiem.
- Czas zabrać się do roboty! - krzyknęłam pełna entuzjazmu. Cieszyło mnie, że nie ma w domu Harry'ego, że wypuścił mnie z piwnicy, i że może uda mi się podkraść trochę jedzenia. Święta to faktycznie czas cudów - Ty sprzątniesz salon i korytarz, a ja zajmę się piętrem, dobrze? - gdy moja propozycja spotkała się z aprobatą Rudej powędrowałam na górę. Cała ściana przy schodach była ozdobiona milionem fotografii przedstawiających uśmiechniętego chłopca w loczkach i nieco starszą brunetkę. Zaśmiałam się w duchu gdy na jednym ze zdjęć młodsza, ale i pogodniejsza wersja Harry'ego cała umazana była lodami truskawkowymi, które mimo to nie potrafiły zakryć wielkiego uśmiechu i jednej szczerby po utracie przedniego mleczaka. Pierwszym celem była sypialnia Styles'a. Na drzwiach znajdowała się plakietka "Jestem Harry - pies na baby" co mnie nie zdziwiło. Ten chory człowiek rzeczywiście coś w sobie miał, że żadna dziewczyna nie potrafiła mu się oprzeć. Trzy razy w tygodniu przywozi tutaj swoją nową zdobycz i uprawia z nią bardzo głośny sex. Ja rozumiem, że chce zaspokoić swoje potrzeby, ale nie może wyciszyć ścian? Siedząc w piwnicy słyszę najmniejszy jęk bądź westchnienie. Czysta paranoja.
- Jesteś zazdrosna. Przyznaj, że chciałabyś być na ich miejscu - odezwało się moje alter ego.
- Jak nie Sara to drugie ja. Czy nie mogę mieć wolnych myśli? - powiedziałam sama do siebie zupełnie ignorując podrzuconą sugestię. Powoli położyłam rękę na klamce i już miałam pociągnąć ją w dół by drzwi się otworzyły, gdy w domu rozległ się alarm. Panika ogarnęła moje ciało dlatego stałam wmurowana w ziemię nie mogąc się ruszyć. Co jeśli wybuchł pożar i zaraz wszystko spłonie wraz ze mną? Tak! To pewnie wszystko plan tego pieprzonego wariata. Wyszedł pod pretekstem spotkania, a gdy tylko uśpił moją czujność podpalił dom z zamiarem uśmiercenia mnie. Duch Gemmy uratował mnie od rozstrzelania, ale od żywiołu mnie nie uchroni.
- Afra żyjesz? - zapytała pojawiająca się znikąd Sara - dziewczyno jesteś strasznie blada, coś się stało? - kiwnęłam głową twierdząco dalej pozostając w bezruchu - ten alarm to moja wina. Chciałam rozpalić w kominku, ale dym z zapałki uruchomił czujniki przeciwpożarowe. Teraz na dole jest strasznie mokro - wytłumaczyła patrząc na mnie ze skruchą w oczach. Odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że to nie zamach Styles'a, a zwykła pomyłka.
- Wracaj do pracy - mruknęłam ostatecznie rezygnując ze sprzątania pokoju chłopaka. Na korytarzu znajdowała się jeszcze para drzwi. Jedne prowadzące do łazienki, która była stosunkowo czysta. Wystarczyło poukładać damskie kosmetyki, które jakimś cudem znajdowały się w domu zamieszkałym przez jednego mężczyznę. Swoją drogą ciekawe ile Harry ma lat.
- Skończyłaś? - krzyk rudowłosej rozniósł się echem.
- Jeszcze jeden pokój! Pewnie jakaś graciarnia, szybko pójdzie! - odpowiedziałam dość głośno by mnie usłyszała.
Gdy otworzyłam drzwi do ostatniego z pomieszczeń nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. W kącie skulona, siedziała dziewczyna na oko parę lat starsza ode mnie. Czarne legginsy opinające zgrabne nogi, szara bluza nałożona na białą koszulkę i brązowe włosy opadające falami na ramiona. Nie widziałam jej twarzy gdyż ukrytą ją miała w swoich kolanach. Wyglądała na przestraszoną, lub.. zagubioną. Zakryłam dłonią usta by nie wydać z siebie krzyku.
- Boże.. - szepnęłam nadal będąc w szoku. Niestety nie przemyślałam swojego czynu gdyż brunetka od razu podniosła głowę wlepiając we mnie swoje rażąco białe tęczówki..


Wiem strasznie nawaliłam.. Takiej długiej nieobecności niczym nie umiem usprawiedliwić.. Po prostu bardzo przepraszam. Mam nadzieję, że wybaczycie mi również fakt, iż nie komentuję Waszych blogów. Telefon mi się zresetował co wiąże się z utratą wszystkich zapisanych linków dlatego zostawcie adresy swoich stron pod komentarzami.
Rozdział jest pisany na szybko dlatego rewelacji nie ma.


A teraz bardziej oficjalnie - z okazji jutrzejszych Świąt chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia! Oby Wam uśmiech nigdy nie schodził z twarzy!

PS od dnia dzisiejszego zaczynam dodawać rozdziały systematycznie. Nowe notki będą pojawiać się w każdy weekend! (sobota, lub niedziela to zależy od mojej mamy, która zabiera mi komputer)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Uwaga!!

Cześć mam na imię Karolina i jestem kuzynką Afry. Nie piszę tutaj bez powodu, gdyż moja kochana kuzynaczka ma dość spore 'problemy rodzinne' i nie ma dosłownie nawet sekundy by coś dla Was naskrobać. Jednak powiem w sekrecie, że next powinien pojawić się w weekend :)
Do tego czasu zróbmy przyjemność Afrze i komentujmy jej poprzedni post! Niech wie że ma w nas wsparcie. Anonimy także mogą zostawić swoją opinię.
Pozdrawiam Karolina ;*