- Cześć skarbie - usłyszałam za plecami gdy przekroczyłam próg mieszkania Andrew'a. Mały, przytulny domek niczym nie różniący się od innych. Biały korytarz z wieloma zdjęciami przedstawiającymi nas razem. Młodych, zakochanych, nie widzących poza sobą świata. Działaliśmy na siebie jak narkotyk.
Czasem mieliśmy siebie po prostu dość. Zwykła błahostka potrafiła być powodem do wszczęcia wielkiej kłótni. Jednak byliśmy od siebie uzależnieni i po paru godzinach gdy cała złość znalazła ujście wracaliśmy do siebie potulni jak baranki. Po chwili poczułam silne ramiona oplatające talię i mokre pocałunki składane na szyi. Zaśmiałam się chicho gdy zębami zahaczył o naszyjnik, który swoją drogą mi podarował. Srebrne serduszko na łańcuszku jako prezent na pierwszą rocznicę to dość oklepana sprawa jednak wtedy liczył się gest. Po moich plecach przebiegł dreszcz ekscytacji. Zawsze gdy byłam w pobliżu Andrew'a czułam się jak we śnie, który niestety nie do końca był świadomy. Chłopak potrafił być bardzo niebezpieczny, nie raz podniósł na mnie rękę bez powodu. Potem przepraszał, błagał o wybaczenie obiecując poprawę, a ja mu wierzyłam. Dawałam kolejne szanse, które po czasie znowu były bezczelnie łamane. Nigdy nie wiedziałam czego się po nim spodziewać. Potrafił doprowadzić mnie do skrajnego podniecenia lub wybuchu złości. Czasem miał w dupie cały świat i zamykał się w pokoju puszczając głośną muzykę. Zza ścian było tylko słychać krzyki, które mroziły krew w żyłach. Na szczęście były takie dni gdy zachowywał się jak idealny chłopak. Czułe pocałunki, kwiaty, czekoladki, romantyczne kolacje. Naszą miłość można zdefiniować jednym słowem - toksyczna.
Mruknęłam zadowolona, gdy jego wiecznie zimne dłonie wślizgnęły się pod mój ukochany niebieski sweter z gwiazdkami. Palce przesuwały się po skórze powodując gęsią skórkę.
- Kocham cię - szepnęłam zmysłowo. Gwałtownie odwróciłam się w jego stronę. Popatrzyłam w szare tęczówki, które zawsze stanowiły dla mnie przeszkodę w odczytywaniu emocji chłopaka. Tajemnica, którą niewątpliwie skrywał wydawała się wtedy niezwykle pociągająca. Teraz wiem, że odkrycie jej było największym błędem mojego życia. Wspięłam się na palce i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Poczułam jak uśmiecha się gdy pozwoliłam mu na złapanie za pośladki. Odsunęliśmy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza.
- Twoja mama nie miała nic przeciwko temu, żebyś do mnie przyszła? - zaśmiał się dźwięcznie na co moje serce zareagowało przyspieszonym biciem. W duchu przeklęłam swoją słabość do jego osoby. Zacisnęłam wargi w jedną linię i spuściłam głowę. Co miałabym mu powiedzieć? Andrew moja mama uważa cię za niebezpiecznego pedofila? Taka głupia nie jestem.
- Nie podoba jej się, że dzieli nas aż dziewięć lat - powiedziałam cicho nadal patrząc na czubki swoich nowych miętowych trampek.
- Kiedyś będzie musiała to zaakceptować - wzruszył ramionami. Westchnęłam cicho. Bolało mnie, że moja rodzicielka nie potrafi pogodzić się z faktem, iż na prawdę kocham Andrew'a. Na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia gdy blondyn pociągnął mnie za sobą na zieloną kanapę nijak pasującą do wnętrza. Nienawidziłam spędzać czasu leżąc i bezczynnie gapiąc się w telewizor. On wręcz przeciwnie.
- Chcesz iść dzisiaj na imprezę? - zapytał gdy na ekranie pojawiły się napisy końcowe jednego z jego ulubionych seriali.
- Jasne tylko jest mały problem, a nazywa się..
- Twoja mama, wiem, wiem - burknął niezadowolony. Nienawidził kiedy ktoś mu odmawiał lub ograniczał - zapomniałem ci powiedzieć, że będzie tam Sara - powiedział z chytrym uśmiechem. Oczy zaszły mi mgłą, a w żyłach zabuzowała krew. Sara - mój odwieczny wróg. Dziewczyna ma 24 lata i wprost szaleje na punkcie Andrew'a, co bardzo mu schlebia. Ma rude proste włosy, które sięgają do połowy pleców. Długie nogi i po prostu idealną figurę, a ja? Niska brunetka, której przydałoby się zrzucić parę kilo.
- Idę z tobą - syknęłam w jego stronę. W tej chwili nie obchodziło mnie zdanie mamy i choćbym miała dostać wieczny szlaban nie zostawię go samego na łaskę tej rudej idiotki. Usłyszałam jego głośny śmiech i pocałunek złożony na moim czole.
- Kocham gdy jesteś zazdrosna - popatrzył na mnie uważnie po czym wbił się w moje wargi. Uwielbiał dominować dlatego mogłam jedynie oddawać pieszczotę.
- Wcale nie! Po prostu przyda mi się trochę rozrywki - próbowałam się wymigać jednak chłopak pokiwał głową z politowaniem. Może nie do końca o tym myślałam chociaż w moich słowach kryło się trochę prawdy. Przez całe pięć dni chodziłam do szkoły udając wzorową uczennicę natomiast w weekendy robiłam za kelnerkę w jednym z najbardziej ekskluzywnych klubie w Londynie.
- Muszę już wracać - spojrzałam na zegar wiszący na jednej z brązowych ścian. Powoli podniosłam swoje ciało z siedzenia i kierując się w stronę wyjścia. Ostatni raz odwróciłam się w stronę chłopaka. Wysłał mi całusa w powietrzu i powiedział, że wieczorem po mnie przyjdzie..
~*~
- Afra nigdzie nie idziesz! Koniec dyskusji! - krzyknęła mama uderzając pięścią w blat. Jej twarz już dawno przybrała czerwony ze zdenerwowania kolor.
- Mamo Andrew jest moim chłopakiem! Nic mi się nie stanie! - ja również podniosłam głos. Użyłam wszystkich możliwych argumentów niestety rodzicielka pozostawała nieugięta. Odwróciła się do mnie plecami i wróciła do zmywania naczyń. Panująca atmosfera w domu była świetnie porównywalna do sceny z horroru. Brakuje tylko psychopaty, który by nas obydwie zabił. Czując, że nic już nie wskóram wyszłam z kuchni i udałam się do pokoju. Pokonując kolejne stopnie prowadzące na piętro wyciągnęłam telefon i napisałam sms'a do Andrew'a.
Do: Misiek :*
Nie mogę iść, przepraszam
Zrezygnowana usiadłam na łóżku chowając twarz w dłonie. Moim ciałem wstrząsnął spazmatyczny szloch. Dlaczego to zawsze ja muszę mieć takiego cholernego pecha?
- Afra! - usłyszałam wołanie dochodzące z zewnątrz. Wypuściłam powietrze z głośnym świstem i doczłapałam się do okna. Widok, który zobaczyłam nieco poprawił mój humor. Andrew stał na dachu swojego samochodu z wielką kartką, na której widniał napis "kocham cię!" Zachichotałam cicho.
Kiedy otarłam mokre policzki otworzyłam okno i miałam zamiar zejść do niego niezauważalna dla mamy, niestety na mojej drodze pojawił się spory problem.
- Jest za wysoko nie dam rady - mruknęłam niezadowolona z takiego obrotu spraw. Pokazałam chłopakowi na migi, że nie mam jak wyjść z domu.
- Skacz! Złapię cie, obiecuję! - odpowiedział podchodząc pod samo okno. Niepewnie przełożyłam jedną nogę za framugę. Z zamkniętymi oczami siedziałam na parapecie bojąc się wykonać jeden ruch, który dzielił mnie od chłopaka.
- Mała skacz, nic ci się nie stanie - namawiał mnie Andrew. Jego głos działał na mnie niezwykle kojąco dlatego odepchnęłam się od metalowego parapetu i przez chwilę mogłam poczuć się jak ptak. Niestety równie szybko ogarnęła mnie panika co będzie jeśli..
- Mam cię - usłyszałam i już po chwili silne ręce blondyna obejmowały moje ciało - jedziemy czy nadal będziemy tak stać? - odezwał się psując moje piękne fantazje typu "jestem jak księżniczka uciekająca z wieży". Pokiwałam twierdząco głową i czekałam aż Andrew odstawi mnie na ziemię jednak zamiast tego nadal trzymając mnie na rękach podszedł do auta i usadowił mnie na fotelu. W podziękowaniu pocałowałam go przelotnie.
~*~
- Cześć, widziałeś gdzieś Andew'a? - zapytałam starając się przekrzyczeć muzykę. W klubie panował zaduch. To zdecydowanie ostatnie miejsce w jakim chciałabym się znaleźć. Pełno pijanych, tańczących o ile można tak nazwać ten odważny styl, ludzi. Widziałam tutaj dosłownie każdego, nie jestem też pewna w 100% czy barmanem nie jest mój nauczyciel od historii. Chyba wolę zostać w tej niewiedzy.
Wiecie jakie to uczucie zgubić swojego chłopaka? Ja niestety wiem, przed chwilą obejmował mnie w tańcu by zaraz potem zniknąć bez śladu. Kolejna zapytana osoba to coraz większy strach o jego osobę. Wiem, że jest on zupełnie bezpodstawny, bo w końcu to ludzie w mieście się go boją, jednak zawsze mogło mu się coś stać..
Potem wszystko działo się strasznie szybko.
Krzyk.
Strzał.
Ból.
Ciemność.
Kłucie w klatce piersiowej było nie do zniesienia. Jakby ktoś wbijał mi tam miliony drobnych igiełek nie pytając mnie o zgodę. Otworzyłam jedną powiekę, która była cholernie ciężka. Ale jaja nawet moje oczy przytyły i robią się coraz cięższe. Odruchowo chciałam klepnąć się w czoło za moją wrodzoną głupotę jednak ciężar spoczywający na ręce mi na to nie pozwolił. Nie ruszaj się złotko..
Ten głos.. Był taki..
- Afra skarbie obudziłaś się! - usłyszałam znacznie przyjemniejszą dla moich uszu barwę. Doskonale ją znałam. Przezwyciężyłam strach i otworzyłam oczy. Promienie światła wpadające do pokoju, który należał do chłopaka oślepiły mnie nieco. Twój kochaś, jak słodko.
- C-co to było? - wychrypiałam jakbym nie mówiła od co najmniej tygodnia - kto to powiedział? - podniosłam się na łokciach spoglądając na zatroskaną twarz blondyna.
- Teraz jesteś taka jak ja - westchnął po czym zerwał się z krzesła stojącego przy łóżku i podszedł do okna. Denerwował się, nigdy nie widziałam go w takim stanie.
- To znaczy? - zapytałam patrząc na jego postać wyczekująco. Cierpliwości skarbie.. Znowu ten sam głos. Co się tu do cholery dzieje?!
- Masz w sobie demona..
Laska ale masz talent! *o*
OdpowiedzUsuńBoziu Ty chyba czytasz mi w myślach bo w rolach głównych są moi ukochani aktorzy :D
Coś czuję, że pierwszy rozdział tak jak prolog powali mnie z nóg :3
Afra ma w sobie demona, ale co to znaczy? Xdd
Czema na nexta! ;**
Jaacie *.* to jest naprawde mega <3
OdpowiedzUsuńAz mnie zatkalo jeszcze sluchalam piosenke do tego i normalnie Omg cudowne :* masz talent i to bez zarzutow :) w dodatku andrew i afra to moi ulubieni aktorzy, a dodatkowo Jamie Campbell strasznie mi przypomina Harolda w wersji blond, ale zupelnie nie wiem xd
Nie moge doczekac sie pierwszego rozdzialu i mam nadzieje, ze troche bedzie w nim wyjasnienia, bo prolog skonczyl sie bardzo tajemniczo :)
Mam racje, ze to opowiadanie bedzie powiazane z Dary Aniola: Miasto kosci ?
Czekam na nastepny, zycze weny i pozdrawiam slonce <3 :*
Gdybys chciala zajrzyj do mnie :)
http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/?m=1
Uh, oh, ah, cóż za ciekawy i intrygujący ;> Bardzo mnie ciekawi post Afry jak i Andrew'a. Impreza, ból, ciemność.. mój zamroczony mózg zastanawia się o co tu chodzi, o jakiego demona chodzi... mam nadzieję, że dowiem się w pierwszym rozdziale :) chcę go jak najszybciej i mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać ;) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWOW
OdpowiedzUsuńAle mnie zaskoczyłaś końcówka. Serio. Szczerze mówię, że nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
Ma w sobie demona. Co to może oznaczac? Co się z nią teraz stanie? To frustrujące pytania, na które nie mam odpowiedzi, a znajdę je pewnie w rozdziale, więc jak najszybciej go dodawaj!
Prawidłowo opisałaś związek Afry i Andrew. Toksyczny. To jest najlepszy przymiotnik, który opisuje tą miłość. Kojarzy mi się trochę z piosenką i z teledyskiem "Love you when you lie". Bardzo podobna sytuacja. Jest świadoma tego, że jest źle mimo to zostaje, bo zdarzają się i dobre chwile, a poza tym kocha kolesia i nie chce od niego odejść.
Oczywiście nie ufam temu Andrew. Jest bardzo podejrzany. No, ale co innego mam sądzić o gościu co boje swoją dziewczyne. Dla mnie jest skończonym idiotą, no ale ciekawe kiedy Afra sobie to uświadomi.
Piszesz znakomicie. Co prawda jest duża przewaga opisów, a ja wolę dialogi, no ale i tak jest super! Mam nadzieję, że dalej będzie ci szlo tak dobrze i wena cię nie opuści : )
Życzę powodzenia maleńka ; )
@OhhhMyNiall
Jejku ! :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój styl pisania :D
Świetny pomysł na prolog :-)
Demon i co dalej ? :3
Czekam na nn. Cx
Weny :*
Kocham ♥
Wooow... Ostry prolog, jestem pod wrażeniem :). Co do końcówki jestem w szoku i już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału :).
OdpowiedzUsuńŻyczę weny bo jest bardzo ważna:).
Jak będzie wena to będzie łatwiej:)
Dziękuję Ci bardzo za komentarz:***
Zapraszam ponownie http://mystory-imigation.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo takie jagby połączenie filmu dary anioła i intruz
OdpowiedzUsuńfajnie
zapraszam do mnie też dopiero zaczynam więc prosze o wyrozumiałość i jakieś komentarze jeśli można ;-)
http://imaginy-by-natasza.blogspot.com/2013/10/rozdzia-2.html?m=1
Kochana, twój szablon pochodzi z the spiral graphic
OdpowiedzUsuńPrzecież wiem, dodałam button i zrobiłam wszystko co było podane w regulaminie.
UsuńPełen legal :D
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńA końcówka..
Boże,aż strach się bać xd
Witaj!
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za tak miły komentarz na moim blogu. Z przyjemnością zajrzałam do Ciebie i nie żałuję. Właściwie przeczytałam dopiero prolog, ale upewniłam się, że jest do czego wracać!
Intrygujący początek i intrygujące opowiadanie. Związek Afry i Andrew = megatoksyczny. Ale też ta różnica wieku ma na to wpływ. W późniejszym wieku to tak nie przeszkadza, ale teraz, póki co jak dla mnie Afra to jeszcze dziecko. I wcale się nie dziwię, że jej matka jest tak cięta na tym punkcie.
Końcówka intrygująca i zastanawiająca. Co oznacza ten demon w ciele dziewczyny? Jak on się tam dostał?
Kocham, normalnie kocham!! Fantastyka to gatunek, który ubóstwiam, a klimat Twojego opowiadania niezwykle przypadł mi do gustu.
Mam nadzieję, że uda mi się szybciutko nadrobić zaległości. Tymczasem zapraszam serdecznie do siebie, jest już nowy rozdział.
Pozdrawiam serdecznie!